Polskie legendy: Założenie Poznania
Minęło wiele czasu, jednak bracia byli tak zajęci swoimi krainami, że od chwili rozstania nie udało im się spotkać. Pewnego jesiennego, słonecznego dnia Lech wraz ze swą drużyną wybrał się na polowanie. Jechali wzdłuż rzeki Warty, mijając małe wioski, malowniczo położone na jej brzegach. Przechodzili przez zielone lasy, pełne zwierzyny i błękitne rozlewiska jezior. W pewnej chwili książę Lech dostrzegł samotnego tura i ruszył za nim galopem wraz ze stadem gończych psów. Tur jednak uciekł na bagna, gdzie psy zgubiły trop, a koń Lecha zaczął grzęznąć w błocie. Już książę miał wracać do swych towarzyszy, gdy w oddali usłyszał odgłos myśliwskich rogów.
-"A cóż to za bezprawne polowanie na moich ziemiach?" - pomyślał i ruszył czym prędzej do swej drużyny.
Na polanie ustawili wozy w półkole, aby chroniły ich przed strzałami wrogów. Myśliwi i łucznicy skryli się wśród drzew, aby w razie potrzeby zaatakować z zaskoczenia. Wkrótce dobiegł ich odgłos nadciągającej jazdy. Na polanę wyjechali dwaj rycerze w lśniących zbrojach.
- Kim jesteście i dlaczego bez pozwolenia polujecie na mych ziemiach? - wykrzyknął Lech.
- Przecież to ziemia niczyja. - odparł starszy z przybyszów.
Wówczas Lech spiął konia i uniósł miecz.
- Mylicie się. To moje ziemie!
Przeciwnicy Lecha również sięgnęli po miecze i ruszyli w stronę księcia. I wtedy Lech dostrzegł w irch ruchach coś znajomego. Zatrzymał się i przyjrzał się dokładniej ich twarzom.
- Bracia moi! - zawołał po chwili, odrzucając miecz.
- Lech? Czy to nasz brat Lech? - zawołali Czech i Rus, bo to oni właśnie byli obcymi rycerzami.
Wszyscy trzej rzucili się sobie w ramiona. Kiedy już skończyli się witać, Lech zaprosił wszystkich do Gniezna i urządził wielką ucztę.
- Więc to twoje ziemie Lechu? Myśleliśmy, że to puszcze pomorskich plemion. - powiedział Czech,
- Zabłądziliście. Puszcze pomorskie są dalej na północ. A zresztą... one też są moje. - odparł roześmiany Lech, popijając wspaniały miód.
- Rozległą krainą władasz, bracie. - odezwał się Rus.
- Owszem. Oczywiście wolno wam tu polować tak często, jak chcecie. A na cześć naszego niespodziewanego spotkania, postawię w tamtym miejscu gród. Tam, gdzie na szczęście nie zdążyliśmy użyć naszych mieczy przeciwko sobie.
Gdy po kilku tygodniach każdy z braci wrócił do siebie, Lech rozpoczął budowę kamiennego grodu. Postanowił nazwać go Poznaniem. Z biegiem czasu niewielki gród rozrósł się i zamienił w piękne miasto, które istnieje do dzisiaj.
Pięknie , trzeba pielęgnować to co nasze!
OdpowiedzUsuń