Polskie legendy: O trzech świnkach w Karkonoszach
Pewnego dnia Duch Gór Karkonosz znudzony chodzeniem po górach postanowił zejść do osad ludzi i poznać ich zwyczaje, pracę, radości i smutki. W tym celu przemienił się w młodego chłopaka i przybrał imię Janek. Tak przygotowany zszedł ze szczytów gór i udał się do wioski Piechowice.
Tam rozpytywał się o jakieś zajęcie dla siebie, ale ze względu na młody wygląd mógł liczyć tylko na pracę przy pilnowaniu zwierząt. Zatrudnił się więc u jednego z gospodarzy przy wypasaniu świń. Wybrał go, gdyż człowiek ten wyglądał na zamożnego, posiadał duże stado zwierząt składające się ze stu sztuk i na pewno musiał być mądry skoro dorobił się takiego bogactwa. Nie wiedział jednak Karkonosz, że jego pracodawca słynie w okolicy ze swojego skąpstwa, a jego majątek zbudowany został na wykorzystywaniu innych ludzi.
Dostał więc Duch Gór pod swoją opiekę podobnie jak inne pastuchy dziesięć świń. Poszedł je wypasać na pobliskich łąkach ogrzewanych promieniami słonecznymi i pachnących różnorodnym kwieciem. Gdy było mu za gorąco szukał cienia w gęstych lasach bogatych we wszelkiego rodzaju owoce. Gdy pasterz lub zwierzęta byli spragnieni zatrzymywali się nad krystalicznie czystymi potokami.
Co tydzień pastuchy musiały wracać do pracodawcy, który kontrolował stan swoich zwierząt, ważył je i mierzył. Stadko Ducha Gór wyglądało nadzwyczaj zdrowo. Świnie były czyste i przybrały niezwykle dużo na wadze jak na tydzień wypasania. Zwolnił więc gospodarz jednego z pastuchów, a jego stado połączył ze zwierzętami Karkonosza. Po kilku dniach Janek przyprowadził swoje 20 świń do kontroli przez pracodawcę. Zwierzęta ponownie były w nienagannym stanie, a chłopiec nie wyglądał wcale na zmęczonego. Chciwemu gospodarzowi, aż oczy się zaświeciły na myśl ile może zarobić na tym pastuszku. Zwolnił kolejnych dwóch pracowników i ponownie powiększył stado Ducha Gór. Oczywiście pasterz musiał pracować wciąż za te same pieniądze. Po kolejnym tygodniu zgodnie z przewidywaniami świnie były w jeszcze lepszej formie. W ciągu kilku następnych dni chłopak pasł już całe stado chciwego gospodarza.
Jesienią Karkonosz stwierdził, iż zobaczył w tym miejscu wszystko co chciał i czas ruszać w inne strony. Poszedł więc do gospodarza, oznajmił mu swoją decyzję i poprosił o należne pieniądze choć nie było ich za wiele. Chłop prosił Janka, aby został u niego jeszcze kilka miesięcy, proponował mu nawet podniesienie płacy o pół grosza. Duch Gór podjął jednak decyzję i nikt nie mógł jej zmienić.
Nie spał i nie jadł chciwy gospodarz z udręki przez trzy dni. Myślał i myślał jak może zatrzymać chłopaka, aż wpadł na diabelski pomysł. Zakradł się nocą do stada świń. Porwał trzy z nich i wyprowadził na stok Szrenicy, gdzie uwiązał je do krzewu. Rano zaś udał się by porozmawiać z pastuchem.
- Dobrze chłopcze, idź swoją drogą. Jednak zanim wypłacę Ci twoje pieniądze muszę sprawdzić czy dobrze wywiązałeś się ze swoich obowiązków - rzekł gospodarz.
Kiedy przeliczyli świnie i okazało się, iż trzech z nich brakuje chłop udawał bardzo złego. Krzyczał, że Janek na pewno ukradł i sprzedał jego zwierzęta, że aby spłacić ten dług będzie teraz musiał pracować u niego przez najbliższe 10 lat.
Tego było już za wiele dla Karkonosza. Przez długie tygodnie pracy poznał prawdziwe oblicze gospodarza i teraz bez trudu przejrzał jego plan. Przybrał swoją prawdziwą postać, porwał człowieka na szczyt Szrenicy. Kiedy już się tam znaleźli wskazał palcem krzaki w których były ukryte trzy świnki i szeptem wypowiedział zaklęcie. Zwierzęta zaczęły rosnąć, rosnąć i rosnąć. Kiedy przybrały rozmiar chat rozległ się huk. Świnki pękły, a na ich miejscu pojawiły się trzy wielkie, granitowe skały.
Komentarze
Prześlij komentarz