Baśnie naszego dzieciństwa: Waligóra i Wyrwidąb

Wiele lat temu żona myśliwego wybrała się do lasu, aby nazbierać jagód. Traf chciał, że właśnie wtedy urodziła bliźnięta - dwóch chłopców. Jednak wycieńczona porodem, wkrótce zmarła. Osieroconymi dziećmi zajęły się zwierzęta. Jednego wychowała wilczyca i ten miał na imię Waligóra, a drugiego wychowała niedźwiedzica i tego nazywano Wyrwidąb.
Po swych niezwykłych karmicielkach chłopcy mieli niespotykaną siłę. Waligóra bez trudu przenosił największe góry, a Wyrwidąb lekko wyrywał najokazalsze drzewa. Bracia byli nierozłączni i gdy tylko dorośli, ruszyli razem w świat w poszukiwaniu przygód. 

Pewnego dnia, gdy w cieniu wielkiego dębu odpoczywali po podróży, przybiegł do nich maleńki człowiek.
- Witajcie, młodzi panowie! Widzę, że jesteście zmęczeni, więc mogę zanieść was gdzie tylko zechcecie! - zawołał.
Bracia uśmiechnęli się z niedowierzaniem.
- Ty chcesz zanieść nas? Jesteś przecież taki mały... - powiedział Waligóra.
Wtedy karzełek rozwinął przed nimi piękny kobierzec.
- Usiądźcie na nim razem ze mną - powiedział z uśmiechem.
Gdy Waligóra i Wyrwidąb usiedli, tajemniczy przybysz klasnął w dłonie i kobierzec wzniósł się w powietrze.
- To niewiarygodne! - zachwycał się Wyrwidąb, gdy szybowali nad ziemią.
- A czy nie zastanawiało was, dlaczego tak szybko biegam? - zapytał mały człowiek.
Gdy bracia skinęli głowami, kontynuował:
- To dzięki moim butom. Są zaczarowane!
Zachwyceni młodzieńcy tak długo prosili karzełka, aby podarował im buty, że w końcu im uległ.

Rozstali się w pobliżu wielkiego miasta. Bracia szybko dowiedzieli się, że mieszkańców nęka straszny smok, który pożera ludzi. Król ogłosił, że śmiałkowi, który pokona smoka odda rękę jednej ze swych córek. Waligóra i Wyrwidąb udali się do zamku i oświadczyli, że podejmą się zabicia smoka. Gdy ruszyli do pieczary pod miastem, w której mieszkał smok, na ich drodze znów stanął tajemniczy mały człowieczek.
- Wiem dokąd zmierzacie. Dam wam dobrą radę - załóżcie po jednym bucie, które ode mnie dostaliście. Wtedy będziecie tak szybcy, że smok nie zdoła was skrzywdzić - powiedział, a potem zniknął.

Bracia posłuchali rady i wkrótce stanęli pod smoczą pieczarą. Waligóra z całej siły potrząsał skałą, w której znajdowała się jaskinia, a Wyrwidąb czekał na smoka z wielkim dębem w dłoniach. Gdy potwór wyłonił się na zewnątrz, Wyrwidąb zapomniał o trzymanym drzewie. Był tak przerażony, że pewnie by zginął gdyby nie czarodziejski but. Odskoczył do tyłu w ostatniej chwili. Wtedy smok rzucił się na Waligórę, ale i ona zdołał umknąć, rzucając jednocześnie wielkim głazem. Skała przygniotła do ziemi ogon smoka. Potwór miotał się na wszystkie strony, ale nie zdołał się uwolnić. Wyrwidąb walnął go w łeb wielkim dębem, a Waligóra przygniótł jeszcze większą skałą.  I w taki oto sposób bracia pokonali smoka.

W mieście zapanowała wielka radość. Król zgodnie z obietnicą, oddał im swe dwie córki za żony i wyprawił huczne wesele, na którym honorowy gościem był karzełek. Po śmierci króla bracia podzielili między siebie królestwo i rządzili zgodnie przez długie lata.

Komentarze

  1. Wspaniała baśń! Zwłaszcza, że jest taka ciekawa!Tą baśń powinni znać wszystkie dzieci!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to aby na pewno jest ta bajka...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam jak tę bajkę opowiadał mi dziadek, kiedy byłam dzieckiem. Bardzo ją lubiłam. Fajnie było sobie ją przypomnieć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako mały chłopczyk zupełnie nie miałem apetytu i żeby cokolwiek zjeść, musiałem wysłuchać baśni, którą opowiadała mi moja Babcia. Zawsze wtedy mówiłem: opowiedz mi o Waligórze i Wyrwidębie. Babcia się śmiała, mówiąc, że tę opowieść znam już na pamięć. Opowiem ci inną. Nie! Ja chcę o Waligórze i Wyrwidębie. Opowiadała, a ja jadłem, skrupulatnie poprawiając Babcię, gdy dodawała albo pomijała jakieś szczegóły. To była moja najulubieńsza baśń. Dziś, gdy sam jestem dziadkiem, odświeżyłem sobie pamięć o niej (o baśni, bo Babcia wciąż jest żywa w moim sercu i snach).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty