Polskie legendy: Jak diabeł Boruta z księdzem rozmawiał
W okolicach Łęczycy, żył pewien ksiądz. Pewnego razu dostał zaproszenie w gościnę. Wyruszać musiał już rano, aby zdążyć na obiad. Ponieważ spodziewał się wystawnego przyjęcia i długiej gościny postanowił odmówić modlitwy nieszporne przed wyruszeniem w drogę.
Jadąc mijał wielu ludzi witał się z nimi, uśmiechał i krótko rozmawiał chwaląc budzący się do życia dzień. Kiedy jednak jechał przez groblę mijany wieśniak przywitał go słowami:
- Dobry wieczór księże.
Ksiądz wielce się zdziwił i odpowiedział, że przecież to nie wieczór, a poranek. Na to chłop rzecze:
- Wszak musi być wieczór skoro już po nieszporach.
W tej chwili ksiądz szeroko otworzył oczy, gdyż zrozumiał, że ma do czynienia z łęczyckim diabłem zwanym Boruta, zauważył tez czarci ogon ukryty pod odzieniem chłopa, małe różki we włosach i zarys kopyt na nogach. Przestraszony pogonił konia, a za plecami usłyszał szyderczy śmiech diabła.
Jadąc mijał wielu ludzi witał się z nimi, uśmiechał i krótko rozmawiał chwaląc budzący się do życia dzień. Kiedy jednak jechał przez groblę mijany wieśniak przywitał go słowami:
- Dobry wieczór księże.
Ksiądz wielce się zdziwił i odpowiedział, że przecież to nie wieczór, a poranek. Na to chłop rzecze:
- Wszak musi być wieczór skoro już po nieszporach.
W tej chwili ksiądz szeroko otworzył oczy, gdyż zrozumiał, że ma do czynienia z łęczyckim diabłem zwanym Boruta, zauważył tez czarci ogon ukryty pod odzieniem chłopa, małe różki we włosach i zarys kopyt na nogach. Przestraszony pogonił konia, a za plecami usłyszał szyderczy śmiech diabła.
Komentarze
Prześlij komentarz