Polskie legendy: Kaplica świętego Leonarda w Szczebrzeszynie
Dawno temu, w czasach wielkich bitew i dzielnych rycerzy, do Goraja zmierzał niewielki orszak. To jeden z gorajskich rycerzy wracał do domu ze swym oddziałem, wioząc na wozach łupy z kolejnej wojennej wyprawy.
Wszyscy byli już zmęczeni podróżą, ale cel był niedaleko. Gdy minęli Szczebrzeszyn, wjechali na malownicze pagórki. I właśnie wtedy konie z ostatniego wozu zatrzymały się i za nic nie chciały ruszyć dalej. Próbowano je zmusić do dalszej podróży, ale nie pomagały ani prośby ani groźby. W końcu uznano, że wóz jest zbyt ciężki. Prawie wszystkie łupy rozdzielono na inne wozy, zostawiając tylko kilka drobnych przedmiotów i obraz świętego Leonarda. Był to prezent rycerza dla jego chorego syna.
Mimo niemal pustego wozu, konie ani drgnęły. Rycerz spojrzał na obraz i po chwili namysłu kazał go zdjąć. I wtedy stała się rzecz dziwna - konie od razu ruszyły z miejsca.
Rycerz uznał, że to musi być znak i wraz ze swym oddziałem wyciął kilka okolicznych drzew, z których wybudowali niewielką kapliczkę. Umieszczono w niej obraz świętego Leonarda.
- Boże, widocznie taka jest twoja wola - powiedział rycerz i po zmówieniu krótkiej modlitwy ruszył w dalszą drogę.
Gdy wrócił do domu okazało się, że jego nieuleczalnie chory syn zupełnie wyzdrowiał.
Niebawem na znak wdzięczności w miejscu drewnianej kapliczki wybudowano murowaną kaplicę, do której przeniesiono obraz świętego Leonarda. Wkrótce wokół niej miejscowa ludność zaczęła grzebać swych zmarłych, wierząc w niezwykłość tego miejsca. Kaplica stoi w Szczebrzeszynie do dziś, a przy niej znajduje się piękny, stary cmentarz.
Komentarze
Prześlij komentarz