Polskie legendy: Bieluch z kredowych podziemi Chełma
Dawno temu, gdy na polskich ziemiach panował kult pradawnych bogów, na Chełmskiej Górze stały trzy wielkie dęby. W górze natomiast znajdowała się kredowa jaskinia, zamieszkana przez białego niedźwiedzia. Ogromne zwierzę przez lata było postrachem okolicznych mieszkańców.
Ale pewnego dnia, u stóp pięknych dębów, chełmianie wybudowali świątynię i zapalili święty znicz. Gdy niedźwiedź zobaczył płonący ogień, zapadł się w podziemia. Od tamtej pory wychodził rzadko, tylko wtedy, gdy ludziom groziło niebezpieczeństwo.
Gdy świątynia została zaatakowana, niedźwiedź pojawił się w ostatniej chwili i rozgromił najeźdźców. Po walce stanął na chwilę pomiędzy dębami i od tamtej pory Chełm ma w herbie białego niedźwiedzia stojącego pomiędzy pniami trzech dębów.
Nawet śmierć zwierzęcia nie przerwała jego czuwania nad mieszkańcami Chełma. Wkrótce w kredowych podziemiach zaczął pojawiać się biały duch, którego z czasem nazwano Bieluchem. Podobno można go spotkać w jednej z kredowych komór. Jest łagodny i dobry dla ludzi, ale nie znosi intruzów i śmiałkom chcącym odnaleźć ukryty skarb gmatwa drogę wśród podziemnych korytarzy.
Komentarze
Prześlij komentarz