Polskie legendy: Jezioro Dadaj

Dawno temu, w pewnej mazurskiej wiosce, stała sobie uboga chatka. Mieszkał w niej młodzieniec o imieniu Krystek. Marzył o żonie i gromadce dzieci, jednak żadna panna nie chciała nawet na niego spojrzeć, bo chłopak był biedny jak mysz kościelna. Krystek w swoich marzeniach często zarzekał się, że bogactwo by go nie odmieniło i dzieliłby się pieniędzmi z innymi.

Pewnego dnia do domu młodego mężczyzny zapukał starzec. Nie chciał jednak gościny, wpatrywał się tylko w Krystka czujnym spojrzeniem.
- Wiem, jak bardzo pragniesz żony i majątku - powiedział. - Możesz mieć wszystko, o czym marzysz, ale jest jeden warunek.
- Jaki? - Krystkowi aż zaświeciły się oczy na myśl, że jego smutny los może się odmienić.
- Musisz obiecać, że bogactwo nie odmieni twego serca - odparł starzec.
- Obiecuję! Nikt nigdy nie odejdzie z mego domu głodny, bez jałmużny i pomocy! - wykrzyknął podekscytowany młodzieniec.
- Dam ci za żonę moją córkę i majątek, o jakim marzyłeś - powiedział starzec i odszedł.

Następnego ranka na progu ubogiej chatki zjawiła się piękna dziewczyna, a wraz z nią wóz wyładowany złotem i kosztownościami. Dadaj, bo tak miała na imię nieznajoma, została żoną Krystka. Szybko udało im się kupić ziemię i wybudować nowy, okazały dom. Ich dom był zawsze otwarty dla potrzebujących pomocy i wieść o nim szybko rozniosła się po całych Mazurach.

Minęło kilka lat i Krystek powoli zaczął się zmieniać. Z coraz większą niechęcią patrzył na odwiedzających ich progi biedaków. 
- Nie dotrzymujesz obietnicy danej memu ojcu - powiedziała pewnego dnia Dadaj. 
- Mogą poczekać jeszcze dzień czy dwa - odparł Krystek, przeganiając kolejnych żebraków.
Dadaj patrzyła na to ze smutkiem, przerażona tym, jak szybko jej mąż zapomniał, że głód i skrajna bieda to wielkie nieszczęście i często nie ma od nich ucieczki.

Aż w końcu, w pochmurny jesienny dzień, zerwał się porywisty wiatr i nadciągnęła straszna burza. 
- Nie dotrzymałeś obietnicy - załkała Dadaj. - Muszę wracać do ojca.
Krystek próbował ją zatrzymać, ale ona już go nie słuchała. W strugach deszczu pobiegła do stojącego na skraju wioski starca. U jego stóp pojawiła się nagle szczelina, która pochłonęła dziewczynę. Po chwili wytrysnęła z niej woda i w krótkim czasie w tym miejscu powstało jezioro o pięknej, srebrzystej tafli. 

Zrozpaczony Krystek zrozumiał, że stracił to, co było dla niego najcenniejsze. Bo to nie pieniądze były jego największym skarbem, lecz miłość żony. Codziennie chodził nad jezioro, wołając rozpaczliwie:
- Dadaj! Dadaj!
Lecz odpowiedź nigdy już nie nadeszła. 

Podobno jeszcze dziś można usłyszeć tęskne wołanie nad jeziorem Dadaj. Wołanie za ukochaną kobietą i utraconą przez własną głupotę miłością. 
 
 


Komentarze

Popularne posty