Polskie legendy: Diabelski młyn nad Wieprzem
W Szczebrzeszynie, nad Wieprzem, od dawien dawna stał stary, wodny młyn. Krążyły o nim dziwne opowieści i nikt nigdy nie zapuszczał się w jego okolice po zmroku. Mówiono bowiem, że pojawiają się tam zjawy i słychać straszne jęki, a nieszczęśnicy, którym zdarzyło się zabłąkać w pobliże młyna, najczęściej topili się w odmętach rzeki.
Sam młynarz również był dziwnym człowiekiem. Zboże przyjmował w południe i oddawał mąkę również w południe, a młyn pracował tylko nocą. Nie pracował w nim żaden parobek i cała okolica dziwiła się, że taki stary człowiek sam tak ciężko pracuje. Ludzie szeptali, że młynarz nikogo nie dopuszcza do siebie przez chciwość i sam chce zgarniać cały zarobek.
Pewnego wieczora do Kawęczyna wracał wozem jeden z rolników. Pech chciał, że był akurat przy młynie, gdy rozpętała się straszna wichura. Pioruny błyskały ze wszystkich stron i przerażony chłop postanowił schronić się w domu młynarza. Zostawił wóz przy chałupie, a sam wbiegł do środka bez pukania. Żona młynarza właśnie piekła placki i jeden rzuciła od razu na zapiecek. Niemal od razu placek wylądował z powrotem na jej głowie i zza pieca wyskoczyło kilkanaście czartów, które podniosły ogromny wrzask. Rolnik stanął jak wryty, ale kobieta nic sobie nie robiła z ogromnego zamieszania. Spokojnie rzuciła diabłom drugi placek i po chwili zapadła cisza. A przerażonemu mężczyźnie wyjaśniła, że dała im placek z solą, której nie cierpią i stąd cała awantura.
Tak oto wyjaśniła się tajemnica młynarza. Zamiast ludzi zatrudniał on do pracy w młynie roztoczańskie czarty. Gdy kilka lat później zmarł, diabły zabrały nie tylko jego duszę, ale także ciało na wzgórze Czubatka, a stamtąd prosto do piekła.
Podobno do dziś zdarza się, że nocami słychać skrzypienie starego młyńskiego koła, dlatego wędrowcy wolą omijać to miejsce z daleka.
Komentarze
Prześlij komentarz