Polskie legendy: Krzesło księżniczki w Sokolich Górach
Dawno temu, wśród szczytów Sokolich Gór, wznosił się okazały zamek. Wśród okolicznych mieszkańców krążyło o nim mnóstwo opowieści. Nawet wiele lat później, gdy zostały z niego tylko ruiny. Pasterze często pasali swe owce u podnóża Sokolich Gór, opowiadając sobie niezwykłe historie, zasłyszane od starszych mieszkańców pobliskich wiosek.
Pewnego razu jeden z młodzieńców wyruszył na poszukiwania owcy, która odłączyła się od stada. Szedł wśród drzew, gdy nagle, na skalnym występie zobaczył piękną dziewczynę. Siedziała zamyślona, a jej złociste włosy lśniły w promieniach słońca. Zauroczony pasterz przychodził w to miejsce każdego dnia, ale dziewczyna wciąż milczała.
Aż nadszedł 24 czerwiec, dzień św. Jana. Młodzieniec jak zwykle przyszedł popatrzeć na piękną zjawę, a wtedy ona spojrzała wprost na niego.
- Codziennie tu przychodzisz, posłuchaj więc, proszę, mojej historii. Byłam księżniczką, panią pobliskiego zamku. Wielu mężczyzn ubiegało się o moją rękę. Jednak w mych żyłach płynęła królewska krew Piastów i postanowiłam, że wyjdę tylko za księcia. Gdy do mego zamku przybył władca ze wschodnich ziem, wszyscy myśleli, że w końcu wyjdę za mąż. Jednak moja duma odrzuciła i tą miłość. Jego zemsta była okrutna. Sprzymierzył się z czarownikami, którzy zniszczyli zamek, a mnie samą uwięzili w lochach. Tylko wiosną mogę wychodzić na świat. Jednak klątwę można złamać, wystarczy tylko, że bez strachu wejdziesz w ciemną furtę znajdującą się pod tą górą. Wtedy czar pryśnie, a w nagrodę otrzymasz moją miłość i bogactwa.
Pasterz bez wahania ruszył w kierunku ciemnego wejścia. Jednak gdy tylko doszedł we wskazane miejsce, ziemia zadrżała, a ze sklepienia zaczęły spadać kamienie. Wokół pojawiły się potwory z płonącymi czerwienią ślepiami i ostrymi kłami. Strach chwycił pastuszka za gardło.
- Nie potrafię - jęknął i rzucił się z powrotem do wyjścia. - Nie potrafię cię uratować!
W tej samej chwili wszystko zniknęło i przed młodzieńcem stanęła księżniczka. Spojrzała na niego ze smutkiem, a jej oczy lśniły od łez.
- O ja nieszczęsna - szepnęła. - Nie ujrzysz mnie już ani ty, ani nikt inny.
Po tych słowach zniknęła.
Pasterz codziennie przychodził pod skałę, ale nigdy już nie spotkał siedzącej na skale dziewczyny. Od tamtego pamiętnego dnia nigdy się też nie uśmiechnął. Rok później, w dzień św. Jana, znaleziono go martwego u podnóża góry, przy której ukazywała mu się piękna księżniczka.
Skałę, na której siedziała, zaczęto wkrótce nazywać Krzesłem księżniczki. I taką nazwę nosi ona do dziś.
Skałę, na której siedziała, zaczęto wkrótce nazywać Krzesłem księżniczki. I taką nazwę nosi ona do dziś.
Zaczytaliśmy się w legendach, świetnie :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń