Polskie legendy: Kluskowa Brama
Śląsk od dawien dawna słynął ze wspaniałych klusek. Zajadano się nimi w każdym domu, a najsmaczniejsze kluski robiła Agnieszka, gospodyni z jednej z podwrocławskich wiosek. Jej mąż Konrad uwielbiał dania przygotowane przez żonę, a najbardziej upodobał sobie właśnie kluski.
Niestety, Agnieszka nagle zachorowała i zmarła. Wiele życzliwych sąsiadek podsuwało Konradowi jedzenie, jednak on nie chciał nic jeść. Żadna gospodyni nie gotowała bowiem takich smacznych klusek jak jego ukochana żona. Mężczyzna zmizerniał i schudł, nic jednak nie mogło go skłonić do jedzenia.
Pewnego dnia Konrad wyruszył do Wrocławia, aby na targu sprzedać trochę warzyw. Gdy minął Odrę, był już tak zmęczony i głodny, że postanowił odpocząć. Usiadł przy małym kościółku i szybko zasnął. Przyśniła mu się zatroskana żona. Powiedziała, że nie może patrzeć, jak Konrad zmizerniał i dlatego podaruje mu magiczny garnuszek. W nocy zawsze pojawi się w nim spora porcja klusek, ale jest jeden warunek.
- Pamiętaj, Konradzie, że zawsze musi w nim zostać jedna kluska. Nigdy nie wolno ci opróżnić całego garnuszka - powiedziała Agnieszka.
Gdy mężczyzna się obudził, tuż obok niego stał garnuszek z pokrywką. Konrad uniósł pokrywkę i natychmiast buchnął w niego zniewalający zapach świeżutkich klusek. Szybko zabrał się do jedzenia, aż w końcu na dnie została jedna kluska. Przyglądał jej się przez chwilę i pomyślał, że żona na pewno tylko się z nim droczy. Nabrał więc kluskę na łyżkę, lecz gdy uniósł ją do ust, kluska zsunęła się i spadła na dno garnka. Po chwili sytuacja się powtórzyła. Gdy Konrad po raz trzeci chciał wziąć kluskę, ta uniosła się w powietrze i wylądowała na łuku łączącym kościółek ze stojącym obok budynkiem. Zachłanny mężczyzna wspiął się na bramę, ale gdy tylko sięgnął po kluskę, ta skamieniała.
Garnuszek już nigdy więcej nie napełnił się kluskami, a Konrad długo żałował, że nie posłuchał żony. Ludzie, którzy widzieli całe zdarzenie nazwali to miejsce Kluskową Bramą. A skamieniała kluska leży na niej do dziś.
Komentarze
Prześlij komentarz