Polskie legendy: Czarcia Stopka
Działo się to w miejscu, gdzie z podziemi wychodzi się na powierzchnię, gdzie czasem widać dym z czarcich otchłani i czuć zapach siarki. A jednocześnie w miejscu gdzie powietrze jest krystalicznie czyste, widoki zapierają dech w piersiach, wiatr delikatnie szumi w koronach starych drzew, a rzeka Kamienna cicho pluska, opowiadając wędrowcom dawne historie. Właśnie tam, dawno temu, spotkał się anioł z diabłem.
Diabeł długo przyglądał się aniołowi, wzlatującemu aż do chmur i podziwiającemu dziką przyrodę gór. Skrzydlata postać co chwila pojawiała się i znikała, unosząc się w przestworzach niczym tancerz, który zapomniał o całym świecie i oddał się we władanie hipnotycznej muzyki. Czart uśmiechnął się pod swoim zakrzywionym nosem i chrapliwym głosem rzekł:
- Latasz i latasz w tę i z powrotem, jakbyś miał piórka w zadku.
- Przynajmniej nie muszę siedzieć w jednym miejscu i zazdrościć innym widoków - odparł spokojnie anioł.
- Phi, mnie nie potrzebne skrzydła. Widzisz tę dolinę? Przeskoczę ją jednym skokiem.
- Doprawdy?
- Załóżmy się.
- O co?
- Jeśli ja wygram, przez rok nie będziesz tu latał i roztaczał tej swojej mdlącej anielskiej dobroci.
- A jeśli ja wygram, przestaniesz męczyć tego biednego pastuszka, któremu regularnie płoszysz owce.
- Zgoda.
Diabeł stanął na ogromnym głazie i z całych sił zaparł się nogami. Naprężył całe ciało, skoncentrował się, wymierzył odległość i skoczył. Poleciał bardzo wysoko, ale za to niezbyt daleko, a na pewno zbyt blisko by pokonać dolinę.
- Wygrałem! - zawołał z uśmiechem anioł.
A diabeł, jeszcze bardziej czerwony z wściekłości niż zwykle, szybko umknął w siną dal. Pozostał po nim tylko głaz z odciskiem stopy, nazwany na pamiątkę tego wydarzenia Czarcią Stopką.
Komentarze
Prześlij komentarz