Polskie legendy: Czy pocałujesz to obrzydlistwo czyli stwory z Bobolic
Zniósł wiele by zdobyć nagrodę. Usta mężczyzny zbliżają się do ciał. Dżdżownice, pająki, ślimaki, węże. Jest noc. Dookoła unosi się zapach zroszonej trawy wymieszany z wonią sosen z pobliskiego lasu. Powietrze jest rześkie. Tak rześkie, że mężczyzna nie może uwierzyć, że to co go spotkało mogłoby być snem. I dobrze, że nie wierzy. Bo to nie był sen.
A wszystko zaczęło się, gdy przechodził obok starej chaty miejscowego kata. Usłyszał chrapliwy głos. Głos starej kobiety. Odwrócił głowę. Wyglądała bardzo tajemniczo. Długi ciemny płaszcz. Głęboki kaptur całkowicie skrywający twarz. I blask pod kapturem. Oczy. Ale nie ludzkie. Bardziej kocie. Świecące w blasku pochodni.
Kobieta uniosła rękę by zatrzymać mężczyznę. Spieszył z Bobolic do Głodowej, do domu. Było już bardzo późno, ale coś kazało mu stanąć i wysłuchać staruszki. A opowiadała ona o skarbach, o wielkiej nagrodzie jaką ten może dostać jeżeli pocałuje wszystkie stworzenia jakie napotka na drodze do domu. Brzmiało niewiarygodnie, ale mężczyzna w duszy czuł, że to prawda. Uwierzył. I ruszył do domu całując wszystkie napotkane stworzenia. Nie miał niestety szczęścia, bo spotykał głównie te obślizgłe i okropne.
Był już niedaleko domu, gdy w przydrożnych krzakach usłyszał szelest. To kolejne stworzenie, które przybliży go do bogactwa. Ruszył w stronę dźwięku. Cienie ukrywały postać stworzenia, ale mężczyzna wyraźnie czuł odór zgnilizny. Oddech trupa - pomyślał. Mimo odrazy zbliżył usta to łba stworzenia. I chwilę później uciekł. Nie pocałował potwora.
W ciemną noc poleciało wycie. Żal. Rozpacz. Stwór był zabłąkaną duszą, którą z mąk piekielnych mógł wybawić pocałunek żywego człowieka. Nie udało się.
Po tym wydarzeniu, w miejscu nocnego spotkania wyrosło jednak drzewo. Miejscowi mówili, że powstanie z niego kołyska człowieka, który wybawi zbłąkaną duszę. Ale do tej pory nikt nie odważył się ściąć drzewa i zrobić z niego kołyski.
Komentarze
Prześlij komentarz