Polskie legendy: Zegar w Bazylice Mariackiej w Gdańsku
- Chodzę do kościoła, ojcze. Czy uważasz, że to coś złego?
Burmistrz nieco się uspokoił na myśl, że córka oddaje się modlitwie, a nie rozgląda się za jakimś młodzieńcem. Lecz wkrótce, spacerując po mieście, usłyszał plotki. Grupka kobiet żywo rozprawiała o przystojnym i niezwykle utalentowanym zegarmistrzu, który w Bazylice Mariackiej tworzył ogromny zegar. Gdzieś między słowami przemknęło imię córki burmistrza. Zaniepokojony mężczyzna wrócił do domu i zaczął rozmyślać. Jeśli jego córka spędzała dni w kościele, mogło być coś na rzeczy. W końcu całe miasto o tym szeptało. Młody Hans, bo tak miał na imię zegarmistrz, rzeczywiście był zdolny i pracowity. Ale pochodził z rodziny rzemieślników, a burmistrz nie mógł pozwolić, by jego córka popełniła mezalians.
Kilka dni później burmistrz postanowił rozmówić się z Hansem. Udał się do kościoła i znalazł młodzieńca na drabinie. Podszedł do niego i próbował porozmawiać, ale Hans, zajęty mocowaniem drobnej części do tarczy, tylko coś odburknął. Wściekły burmistrz wyciągnął nóż i jednym ciosem wbił go w plecy zegarmistrza. Hans, spadając z drabiny, rozpaczliwie łapał za części zegara, psując cały mechanizm. Skonał u stóp swego wielkiego, niedokończonego dzieła.
Zrozpaczona córka burmistrza nie chciała znać ojca, a jego samego wkrótce zagryzło sumienie. Zaś ogromny zegar przez wiele lat pozostawał nienaprawiony, przypominając o miłości, którą społeczne podziały doprowadziły do tragicznego końca.
Interesująca historia :)
OdpowiedzUsuńFajne C:
OdpowiedzUsuń