Polskie legendy: Zielenica z Trzęsacza
Przed wiekami w sieci rybaków z Trzęsacza zaplątała się morska królewna. Nie chciała z nikim rozmawiać, więc ze względu na kolor włosów nazwano ją Zielenicą. I zamiast uwolnić i wrzucić do morza, zaniesiono ją do miejscowego proboszcza.
A proboszcz, niewiele myśląc, kazał wrzucić dziewczynę do chrzcielnicy, żeby im przypadkiem nie wyschła. I zamknął kościół, pozostawiając nieszczęsną królewnę samą na całą noc. Rankiem okazało się, że był to najgorszy z możliwych pomysłów. Zielenica nie przeżyła nocy. A ponieważ uznano, że została ochrzczona, pochowano ją na miejscowym cmentarzu.
Gdy wieści dotarły do ojca Zielenicy, Król Morza wpadł w wielki gniew. Poprzysiągł, że nie spocznie, dopóki nie sprowadzi córki do domu. Od lat potężny ryk fal wznosi się nad Trzęsaczem, a białe grzywacze rozbijają się o brzeg. I będą atakowały tak długo, aż całkiem pochłoną świątynię, a ciało morskiej królewny wróci w morskie głębiny.
Komentarze
Prześlij komentarz