Polskie legendy: Jak Maćko Kwasiżur przechytrzył diabła Chmielorza

 W XVI wieku w Warszawie żył rycerz Maćko Kwasiżur. Odznaczał się wyjątkowym męstwem nie tylko na polu bitwy. Wieść niesie, że pewnej nocy Maćko wraz z druhami biesiadował w gospodzie. I coraz głośniej przechwalał się, że da radę każdemu, nawet samemu diabłu.

Na te słowa z ciemnego kąta gospody wyskoczył diabeł Chmielorz. Diabeł słyszał przechwałki Maćka. Ale powiedział, że chce to usłyszeć jeszcze raz. Rycerz nie był tchórzliwy, powtórzył więc diabłu prosto w twarz, że może go przechytrzyć. I zaproponował zakład.

Diabeł Chmielorz sam z  ławy nie wstanie. Słysząc tak banalne zadanie, diabeł wybuchnął śmiechem. A zgromadzeni w gospodzie ludzie zaczęli prosić Maćka, aby się wycofał. Nic z tego. Rycerz trwał przy swoim. Chmielorz ochoczo przyjął zakład i usiadł na ławie. A Maćko usiadł obok.

Mężczyzna jeszcze raz powtórzył wszystkim zakład. Diabeł usiadł na ławie, a potem wstał, chichocząc jak łatwo wygrał. Ale wraz z diabłem wstał i Maćko. Za każdym razem gdy diabeł się podnosił, podnosił się również rycerz. I wtedy wszyscy wszyscy zrozumieli, o co chodziło w zakładzie. Sam diabeł z ławy nie wstawał, bo przecież razem z nim wstawał Maćko Kwasiżur.

Tak oto rycerz przechytrzył diabła, wygrywając dzban miodu, worek złotych monet i dziesięcioletnią diabelską służbę. Maćko kupił łódź i zajął się przeprawianiem towarów z Warszawy do Gdańska. A o swoje towary był spokojny. Przecież czuwał nad nimi sam diabeł.

Komentarze

Popularne posty