Polskie legendy: Diabeł Wenecki
Dawno temu w zamku nad jeziorem Weneckim mieszkał niejaki pan Mikołaj. Pełnił on zaszczytne stanowisko sędziego kaliskiego, ale mówi się, że zdobył je dzięki konszachtom z diabłem. Był bowiem sędzią bardzo niesprawiedliwym i wyjątkowo okrutnym. Wyrządzane przez niego krzywdy były tak wielkie, że poddani nazywali pana Mikołaja Diabłem Weneckim.
Zdarzyło się jednak tak, że na ziemie Mikołaja przyjechał sam król Władysław Jagiełło. Gdy dowiedział się o niegodziwościach włodarza zamku Weneckiego natychmiast strącił go do lochu.
Marniał tak szlachcic w więzieniu, przymierał głodem, złorzeczył na króla i po cichu wzywał swego przyjaciela czarta by go wyzwolił. Aż pewnego dnia nad zamkiem rozpętała się potężna burza. Gromy waliły z nieba. Deszcz zalewał świat. A gdy chmury odeszły i wyszło słońce w lochach strażnicy zastali tylko pustkę i... dziwny zapach siarki.
Ludzie mówią, że czart zabrał swego współpracownika do siebie, do piekła. I tylko czasem Diabeł Wenecki, pan Mikołaj pojawia się na swoim zamku pod postacią biesa by strzec skarbów zgromadzonych i ukrytych gdzieś w jego podziemiach.
Komentarze
Prześlij komentarz