Polskie legendy: Jak Matka Boska ocaliła mieszkańców Głogówka od głodu
Działo się bardzo dawno temu w Głogówku. Lato nie było ciepłe, obfitowało za to w opady. Deszcze były tak wielkie, że zboża nie tylko nie mogły dojrzeć, ale też zostały zduszone przez wodę, nieustannie lejącą się z nieba. Nic dziwnego, że nastał głód. Wielki głód.
Gdy ludzie zużyli już wszystkie swoje zapasy ruszyli po pomoc pod pobliski klasztor. Zakonnicy dzielili się z potrzebującymi tym co tylko mieli, ale i ta żywność wkrótce zaczęła się kończyć. Postanowili więc wezwać pomoc z niebios. Całą noc modlili się do figury Matki Boskiej. A gdy rano poszli do spichlerza okazało się, że ostatni worek ze zbożem jest pełny. Cud był jeszcze większy, bo okazało się, że mimo zużywania tego zboża do wypieku chleba zawartości worka wcale nie ubywało. I działo się tak do kolejnych żniw.
Gdy o tych zdarzeniach dowiedział się arcybiskup postanowił zabrać cudowną figurę do Wrocławia. W niewyjaśnionych okolicznościach figura jednak zawsze wracała do klasztoru w Głogówku. Bo tam właśnie było jej miejsce i ludzie, którymi trzeba było się opiekować
Gdy ludzie zużyli już wszystkie swoje zapasy ruszyli po pomoc pod pobliski klasztor. Zakonnicy dzielili się z potrzebującymi tym co tylko mieli, ale i ta żywność wkrótce zaczęła się kończyć. Postanowili więc wezwać pomoc z niebios. Całą noc modlili się do figury Matki Boskiej. A gdy rano poszli do spichlerza okazało się, że ostatni worek ze zbożem jest pełny. Cud był jeszcze większy, bo okazało się, że mimo zużywania tego zboża do wypieku chleba zawartości worka wcale nie ubywało. I działo się tak do kolejnych żniw.
Gdy o tych zdarzeniach dowiedział się arcybiskup postanowił zabrać cudowną figurę do Wrocławia. W niewyjaśnionych okolicznościach figura jednak zawsze wracała do klasztoru w Głogówku. Bo tam właśnie było jej miejsce i ludzie, którymi trzeba było się opiekować
Komentarze
Prześlij komentarz