Polskie legendy: O niegodziwym karczmarzu i psie
Wiele lat temu w Lublinie przy Krakowskim Przedmieściu znajdował się Zajazd Pod Białym Koniem. Jego pierwszy właściciel był człowiekiem chciwym, któremu nie wystarczało, że klienci płacili za noclegi i posiłki.
Regularnie napadał na klientów i pozbawiał ich wszystkiego, łącznie z życiem. Nieszczęśników zakopywał na podwórzu za karczmą. Jednak jeden z zamordowanych kupców nie dał za wygraną.
Pewnego wieczoru wrócił do karczmy pod postacią psa. Stanął przy wejściu na podwórze i wył tak długo, aż zaniepokojeni ludzie zaczęli szukać źródła tego hałasu. Wtedy wszystko się wydało.
Niegodziwy karczmarz poniósł zasłużoną karę, ale pies został pod karczmą. I do dziś zdarza się, że nocami na Krakowskim Przedmieściu słychać wycie, odbijające się od ścian starych kamienic.
Regularnie napadał na klientów i pozbawiał ich wszystkiego, łącznie z życiem. Nieszczęśników zakopywał na podwórzu za karczmą. Jednak jeden z zamordowanych kupców nie dał za wygraną.
Pewnego wieczoru wrócił do karczmy pod postacią psa. Stanął przy wejściu na podwórze i wył tak długo, aż zaniepokojeni ludzie zaczęli szukać źródła tego hałasu. Wtedy wszystko się wydało.
Niegodziwy karczmarz poniósł zasłużoną karę, ale pies został pod karczmą. I do dziś zdarza się, że nocami na Krakowskim Przedmieściu słychać wycie, odbijające się od ścian starych kamienic.
Komentarze
Prześlij komentarz