Golem z Pragi: Legenda o Glinianym Strażniku

 


W zacisznym kącie starego miasta, gdzie cienie średniowiecznej Pragi tańczą po brukowanych uliczkach, mieszkał mądry rabin Jehuda Löw ben Becalel. Żydowska społeczność coraz częściej było celem ataków i prześladowań. Nocami rabin Löw nie mógł zasnąć, szukając rozwiązania, które mogłoby ochronić jego lud.

Pewnej nocy, gdy księżyc był w pełni, Löw miał sen. Pradawny głos szeptał mu do ucha o stworzeniu, które mogłoby stać się obrońcą bezbronnych. Po przebudzeniu rabin odnalazł w najstarszych księgach kabały zapomniane rytuały tworzenia życia z materii nieożywionej.
To znak od Boga - powiedział do swojego ucznia, Izaaka. - Stworzymy obrońcę z gliny rzeki Wełtawy.

W blasku gwiazd, nad brzegiem rzeki, rabin uformował z mokrej gliny potężną postać człowieka. Mierzył prawie trzy metry, a jego masywne ramiona i szeroka klatka piersiowa miały budzić strach. Lecz oczy... oczy pozostawały puste, nieobecne.

Następnej nocy, wraz z dwoma zaufanymi uczniami, rabin wyprowadził glinianą figurę na wzgórze ponad miastem. W ciszy rozpoczęli rytuał. Siedem razy okrążyli postać, wypowiadając hebrajskie modlitwy. Na czole golema rabin wyrył słowo "emet" – prawda. Wreszcie, delikatnie włożył do ust golema pergamin z tajemnym imieniem Boga. W tym momencie stało się coś niezwykłego – oczy golema zapłonęły wewnętrznym światłem. Glina nabrała koloru skóry. Masywna klatka piersiowa uniosła się w pierwszym oddechu.
- Powstań, strażniku Pragi - powiedział rabin. - Twoim zadaniem jest ochrona niewinnych.

Golem wiernie służył społeczności. W dzień pracował jako pomocnik w synagodze, wykonując najcięższe prace fizyczne bez zmęczenia. W nocy patrolował ulice, a jego potężna sylwetka odstraszyła wielu potencjalnych agresorów. Wieści o nadnaturalnym obrońcy żydowskiej społeczności szybko rozeszły się po Pradze, zamieniając się w legendę, która sama w sobie stała się tarczą.

Golem nie mówił – nie potrafił. Jego oczy, przepełnione niemym oddaniem, zawsze wpatrzone były w rabina Löwa, czekając na polecenia. Społeczność, początkowo przestraszona ogromnym stworem, z czasem zaczęła go akceptować. Dzieci nie bały się bawić przy jego stopach, a on delikatnie, pomimo swoich mocarnych dłoni, potrafił podnieść upadłą zabawkę.

Jednak z każdym dniem rabin Löw dostrzegał subtelne zmiany w zachowaniu swojego stworzenia. Golem stawał się coraz bardziej niezależny, czasem wykonując zadania, zanim jeszcze zostały wypowiedziane. Pewnego razu rabin znalazł go wpatrującego się w gwiazdy z wyrazem twarzy, który można było wziąć za... tęsknotę.
- Czy stworzyliśmy duszę, mistrzu? - zapytał zaniepokojony Izaak.
- Stworzyliśmy życie - odpowiedział rabin. - Ale tylko Bóg może stworzyć duszę.

Wkrótce nadeszła noc, która zmieniła wszystko. Golem, patrolując ulice, natknął się na grupę mężczyzn planujących fałszywe oskarżenie żydowskiej społeczności o mord rytualny – oskarżenie, które w przeszłości doprowadziło do krwawych pogromów. Zamiast tylko ich odstraszyć, Golem wpadł w szał. Po raz pierwszy przekroczył granicę ochrony, stając się narzędziem zemsty.

Gdy rabin Löw odkrył, co się stało, wiedział, że czas podjąć najtrudniejszą decyzję. W następny szabat, gdy Golem odpoczywał na strychu synagogi (rabin zawsze dezaktywował go na święty dzień odpoczynku), Löw wszedł tam sam. Z ciężkim sercem wymazał pierwszą literę słowa "emet" z czoła Golema, pozostawiając "met" – śmierć. Światło w oczach Golema powoli zgasło. Glina, która przez wiele miesięcy zdawała się żywa, znowu stała się tylko gliną.

Ciało Golema podobno spoczywa do dziś na strychu Staronowej Synagogi w Pradze. Mówi się, że gdyby kiedykolwiek żydowska społeczność znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, rabin Löw powróci, aby ponownie obudzić glinianego strażnika.

Niektórzy prażanie przysięgają, że w bezksiężycowe noce słyszą ciężkie kroki na dachu starej synagogi, jakby coś wielkiego i cierpliwego czekało na wezwanie, które może nigdy nie nadejść...

Komentarze

Popularne posty