W odległych czasach, gdy rytm życia wyznaczały cykle natury, a ludzie żyli w harmonii z otaczającym ich światem, Słowianie oddawali cześć potężnym bogom i boginiom. Jedną z nich była Mokosz – matka ziemia, opiekunka kobiet i strażniczka domowego ogniska. Każdej jesieni, gdy pola pustoszały po żniwach, a lasy mieniły się złotem i czerwienią, społeczność zbierała się, by uczcić Mokosz i podziękować za urodzaj. Ostatni piątek października był dniem szczególnym - kobiety odprawiały rytuały ku czci bogini i składały ofiary, aby Mokosz zapewniła szczęśliwy i dostatni rok. Dary, takie jak włóczka czy grzebień, pod koniec dnia palono w ogniu. Składano też ofiary w postaci pszenicy, słodkich bułeczek czy czerwonego wina, gdyż były one uznawane za symbole dobrobytu. Do strudni wrzucano monety, len lub przędzę, aby bogini chroniła wszystkie kobiety w rodzinie. W dniu poświęconym Mokosz kobiety nie podejmowały codziennych prac. Uważano, że za nieposłuszeństwo bogini mogła ukarać nie tylko splątan
Od dawien dawna Toruń słynął ze wspaniałych, aromatycznych wypieków. Każdy piekarz piekł pierniki według własnej, pilnie strzeżonej receptury. Dlatego wystarczyło tylko skosztować piernika, aby wiedzieć z czyjej piekarni pochodzi.
U mistrza Bartłomieja pracował Bogumił - młody piekarczyk. Był bardzo pracowity, a przy tym wesoły. Gdy pracował, cała piekarnia wypełniała się jego radosnym podśpiewywaniem. Uroczy młodzieniec przyciągnął uwagę córki mistrza, Róży. Ale i Bogumił nie był wobec niej obojętny. Często przynosił jej wielkie bukiety polnych kwiatów i wypiekał ogromne serca z pierników.
Do Róży zalecał się również stary wdowiec, który przynosił jej sznury pereł. Ojciec dziewczyny chciał, aby poślubiła bogatego wdowca, jednak ona całym sercem kochała Bogumiła.
Pewnego dnia, gdy w piekarni było niewiele pracy, piekarczyk wybrał się nad pobliski strumień. Chciał nazrywać dla Róży najpiękniejszych kwiatów. Gdy tak sobie szedł, zobaczył w strumieniu pszczołę. Była cała mokra i wyraźnie osłabiona walką z żywiołem. Bogumił pochylił się i podał jej listek, który leżał na brzegu. Delikatnie wyłowił pszczołę i położył na koniczynie, aby wyschła w promieniach słońca. Już miał odejść, gdy usłyszał:
- Dziękuję ci za uratowanie życia mojej poddanej, Bogumile.
Chłopiec rozejrzał się dookoła i zobaczył w trawie maleńką królową i rycerzy. Przykląkł i ukłonił się, gdyż była to królowa krasnoludków.
- Jesteś dobrym człowiekiem. Bez pszczół nie przetrwalibyśmy, gdyż żywimy się tylko miodem, który dla nas zbierają. nagrodzę twoją wspaniałomyślność i zdradzę ci pewien sekret. Dzięki niemu zdobędziesz sławę i bogactwo - powiedziała królowa.
- Co to za sekret? - zapytał.
- Miód, Bogumile. Dodaj go do ciasta, a twoje pierniki nabiorą takiego smaku i aromatu, jakiego nikt nigdy nie czuł.
Piekarczyk zdziwił się, że to takie proste, ale podziękował i znów się ukłonił. Kiedy podniósł głowę, nie było już ani królowej, ani rycerzy.
- Czy to sen? - myślał, biegnąc z powrotem do miasta. Chciał natychmiast wypróbować radę królowej krasnoludków.
Gdy tylko przekroczył bramę miasta, ujrzał wielki tłum zgromadzony na rynku. Wszyscy z podekscytowaniem rozmawiali o jakimś nadchodzącym wydarzeniu.
- Król do nas przyjeżdża! - usłyszał jednego z mieszczan.
- Kiedy? - zapytał chłopak, usiłując czegokolwiek się dowiedzieć.
- Jutro! Jutro! - wykrzyknął ktoś z tłumu.
Bogumił pognał do piekarni mistrza Bartłomieja i zaczął przygotowywać ciasto. Nie zapomniał też o miodzie, który dodał w tajemnicy przed mistrzem. Całą noc spędził na wypiekaniu pierników o przeróżnych kształtach.
Tej nocy pracowały wszystkie piekarnie w Toruniu. Każdy mistrz chciał zachwycić króla swoimi wypiekami i otrzymać możliwość wożenia swoich wyrobów do Warszawy. Dlatego w większości okien paliły się światła, a w całym mieście unosił się korzenny zapach.
Nazajutrz na rynku ustawiono pięknie ozdobione stragany, a mieszczanie wystroili się w swoje najlepsze ubrania. Rajcy miejscy po powitaniu króla, prowadzili go do każdego straganu, gdzie otrzymywał od piekarzy całe kosze pierników. Kiedy dotarli do kramu mistrza Bartłomieja, król zatrzymał się na dłużej. Pierniki pachniały niezwykle mocno i rozpływały się w ustach.
- Kto wypiekał te pierniki? - zapytał król.
- Wasza Wysokość, to mój uczeń, Bogumił - odparł mistrz kłaniając się i wskazując na młodzieńca.
- Bogumile, twoje pierniki są najwspanialsze. Chciałbym wynagrodzić ci twoją pracę. Powiedz mi zatem, czego najbardziej pragniesz?
Bogumił skłonił się i odpowiedział:
- Miłościwy panie, nie chcę pieniędzy, ale z całego serca pragnę poślubić córkę mistrza Bartłomieja.
- Skoro takie jest twoje życzenie, weź ją za żonę i żyjcie spokojnie i szczęśliwie. Ja zaś pragnę, abyś od dziś piekł pierniki dla mnie i dla całego mojego dworu w Warszawie.
Szczęśliwy Bogumił pojął Różę za żonę i wkrótce został mistrzem piekarskim. Swoje wypieki woził do Warszawy, później do innych polskich miast. Wkrótce sława toruńskich pierników obiegła cały świat i trwa do dziś.
czytamy je z Laurką co wieczór na dobranoc super!
OdpowiedzUsuńpomogło w pracy domowej xd
OdpowiedzUsuńMi tez
UsuńMi tez
UsuńDobrze, że istnieją takie strony, na których można czytać legendy
OdpowiedzUsuńMam o tym ksiazke
OdpowiedzUsuńdzięki miałem to jako lektura szkolna do przeczytania ;D
OdpowiedzUsuńfajne przydatne na zadanie domowe
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że coś z tego pomoże mi w zadaniu domowym 😂
OdpowiedzUsuńJa pomogłam sobie tym w napisaniu o legendzie Toruńskie Pierniki.
OdpowiedzUsuńPomoże mi do klasówki. Dobrze że coś takiego jest w internecie!
OdpowiedzUsuńPomogło w z.d
OdpowiedzUsuńChciałbym spróbować tego piernika.
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńxd
kto jest z 2021 i z klasy 4a
OdpowiedzUsuńtak samo
Usuńpozdro klasa 4 2021 powiat łęczyński
OdpowiedzUsuńOmg ja też!!!
Usuńpomogło mi w zadaniu domowym
OdpowiedzUsuń