Polskie legendy: Rycerz Świnka
Dawno temu rycerz Świnka spędzał kolejny wieczór na ucztowaniu. Wino lało się strumieniami, a stoły uginały się pod ciężarem potraw. Rycerze donośnie wznosili toasty, a zamkowy myzuk wygrywał na skrzypcach skoczne melodie.
Nagle na zewnątrz rozszalała się straszliwa burza. Błyskawice raz po raz przecinały nocne niebo. Wiatr huczał, waląc zamkowymi okiennicami. Rycerze zbledli, przerażeni potęgą żywiołu. Zaproponowali Śwince, że może zamiast dalej pić i ucztować, powinni się pomodlić.
Ale rycerz wyśmiał ich, napełnił puchar winem i uniósł do góry, wesoło wołając, że jeśli mają go wziąć diabli, to tylko w chwili uciechy. W tym samym momencie przez uchylone okno wpadł piorun i strzelił w prosto w Świnkę.
Siła uderzenia była tak wielka, że mężczyzna od razu zginął. Wzniesiony do toastu puchar stopił się z dłonią rycerza. Nie mając innego wyjścia, poddani pochowali swego pana z ulubionym naczyniem w dłoni. A czy diabli zabrali jego duszę? Tego możemy się tylko domyślać.
Komentarze
Prześlij komentarz