Polskie legendy: Emeryk i Święty Krzyż
Dawno temu w borach w pobliżu Łysej Góry był na polowaniu węgierski książę Emeryk. Pędził za potężnym jeleniem, pozostawiając swoją świtę daleko w tyle. I już wymierzył do rogacza z łuku, już miał wypuścić strzałę... Aż nagle pomiędzy porożem dostrzegł świetlisty krzyż. Emeryk opuścił łuk, a zwierzę rozpłynęło się w powietrzu.
Wtedy książę spostrzegł, że jest zupełnie ciemno, a wokół niego nie ma żywej duszy. Zadął w myśliwski róg, ale odpowiedziała mu tylko cisza. Usiadł więc pod starym dębem, ale odgłosy lasu wydawały mu się coraz bardziej przerażające. Przypomniał sobie opowieści o miejscowym ogromnym diable Waligórze. Odruchowo sięgnął po zawieszony na szyi relikwiarz.
I wtedy wśród drzew dostrzegł dziwne światło. Po chwili pojawił się przed nim anioł. Obiecał, że wyprowadzi księcia z gęstwiny, ale tam gdzie trafi, powinien zostawić to, co ma najcenniejszego. Podążając za anielskim światłem Emeryk dotarł do klasztoru na Łysej Górze, gdzie powitano go z otwartymi ramionami.
Nazajutrz książę pozostawił mnichom niezwykły dar - swój relikwiarz z oprawioną w złoto drzazgą ze Świętego Krzyża. Wkrótce od relikwii zaczęto nazywać tak cały klasztor i tak pozostało do dziś.
Komentarze
Prześlij komentarz