Polskie legendy: Skamieniałe węże
Dawno, dawno temu przez Jurę Krakowsko-Częstochowską wędrował święty Wojciech. Przemierzając jeden z handlowych szlaków, docierał do najdalszych zakątków Polski, nauczając i nawracając ludzi na chrześcijaństwo.
Pewnego dnia, gdy zbliżał się wieczór, duchowny postanowił odpocząć. Ułożył się przy dużym kamieniu, przycisnął do piersi swój kostur i szybko zasnął. Jednak nieopodal znajdowało się gniazdo węży, którym bardzo nie spodobało się, że ktoś naruszył ich teren. Podpełzły do stóp Wojciecha i zaczęły głośno syczeć. Jednak on, zmęczony wędrówką, spał kamiennym snem.
Nagle jeden z węży podpełzł bliżej i ukąsił duchownego w nogę. Przestraszony Wojciech zerwał się na równe nogi, złapał swój kostur i odpędzając nim gady zawołał: A żebyście skamieniały! I już po chwili węże zaczęły zwijać się w kłębki i zastygły w bezruchu, zamieniając się w kamień.
Przez lata kamienne węże, dziś zwane amonitami, rozsiały się po całej Jurze i wciąż można je tam znaleźć.
Przez lata kamienne węże, dziś zwane amonitami, rozsiały się po całej Jurze i wciąż można je tam znaleźć.
Komentarze
Prześlij komentarz