Polskie legendy: Duch z Sulęcina
Dawno temu młody leśniczy zaręczył się z piękną mieszczką. Jednak po niedługim czasie w jego serce wkradła się inna dziewczyna. Była ona ponoć wiedźmą, która uwiodła młodzieńca za pomocą miłosnej magii. Spotykali się nocami nad brzegiem jeziora, tak by nikt nie mógł ich zobaczyć.
Ale pewnej nocy, w trakcie miłosnej schadzki, spośród trzcin rozległ się przeraźliwy ryk. Leśniczy, myśląc, że to niedźwiedź, bez zastanowienia posłał w kierunku szuwarów strzałę. Dźwięk natychmiast ucichł. Kiedy mężczyzna podszedł bliżej, z przerażeniem odkrył, że to nie żaden niedźwiedź. Na brzegu, w kałuży krwi, leżała jego narzeczona ze strzałą wbitą prosto w serce. A ryk był po prostu jej krzykiem rozpaczy, gdy odkryła zdradę ukochanego. Leśniczy i czarownica w popłochu wrzucili ciało dziewczyny do wody i wyjechali, ukrywając się przed karą.
Na brzegu wkrótce wyrosły białe i czerwone kwiaty, symbolizujące przelaną krew niewinnej ofiary. A nocami, nad lśniącą taflą jeziora, snuje się milczący duch.
Komentarze
Prześlij komentarz