Polskie legendy: Beczki pełne złota

 
Dawno temu, gdy wielkim mistrzem był Konrad von Jungingen, na ziemiach należących do zakonu krzyżackiego panował spokój i dobrobyt. Rozkwitał handel i rzemiosło, pola przynosiły obfite plony. Kupcy przybywali nawet z odległych stron, by prowadzić tu swoje interesy. Do Malborka natomiast przyjeżdżali szlachetnie urodzeni zagraniczni goście, by zobaczyć imponujący zamek. Wielki mistrz nie krył dumy, a malborski skarbnik głośno wychwalał dobrobyt okolicznych ziem.

Pewnego dnia mistrz, skarbnik, kilku rycerzy i zaproszeni goście wyruszyli do Mikoszewa, gdzie mieszkał jeden z najbogatszych gospodarzy. Nikolasa znali wszyscy w okolicy, a o jego majątku krążyły legendy. Mężczyzna oprowadził przybyłych po swoim gospodarstwie, a później zaprosił wszystkich na wielką ucztę. Obficie zastawiony stół, wspaniałe wina i srebrna zastawa zachwyciły biesiadników. Dziwiło ich tylko, że zamiast na krzesłach, gospodarz posadził wszystkich na dwunastu beczkach, przykrytych miękkimi tkaninami. 

- Co to za nowy zwyczaj? - zapytał wielki mistrz.

- To moja niespodzianka — odparł Nikolas, uśmiechając się tajemniczo. - Zobaczcie, co kryją w sobie te beczki.

Gdy służba zdjęła tkaniny i podniosła wieka, oczom zgromadzonych ukazało się złoto. Jedenaście beczek było po brzegi wypełnionych drogocennym kruszcem, dwunasta natomiast w połowie. 

- Och, więc siedzieliśmy na złocie! - roześmiał się jeden ze szlachciców. - Mistrzu Konradzie, naprawdę na twych ziemiach jest bogactwo.

Konrad von Jungingen był pod wrażeniem pomysłu Nikolasa. Skinąwszy na skarbnika, powiedział głośno:

- Dwunastą beczkę dopełnijcie złotem z malborskiego zamku. To będzie podziękowanie dla naszego gospodarza za wspaniałą gościnę.

Nazajutrz w Mikoszewie znów pojawił się skarbnik, a ostatnia beczka została zapełniona złotem zgodnie z wolą wielkiego mistrza.


Komentarze

Popularne posty