Czarnoksiężnik z Pieskowej Skały
Wśród malowniczych wzgórz Ojcowskiego Parku Narodowego, wznosi się majestatyczny Zamek Pieskowa Skała. To właśnie tam w odległych czasach, kiedy magowie i alchemicy wciąż snuli swoje intrygi, w jednej z wież zamku osiedlił się czarnoksiężnik o niezwykłej potędze i wiedzy. Nikt nie znał jego prawdziwego imienia, a szeptano o nim jedynie jako o Mistrzu Czarnej Sztuki. Jego pracownia, pełna tajemniczych eliksirów, ksiąg i zaklęć, budziła grozę w sercach okolicznych mieszkańców. Ludzie z okolicznych wiosek unikali zamku, obawiając się klątw i mrocznych rytuałów.
Pewnej burzliwej nocy, kiedy błyskawice przecinały niebo, a wiatr wył jak potępione dusze, w wieży czarnoksiężnika doszło do katastrofy. Potężny wybuch rozświetlił mrok, a okoliczni mieszkańcy zobaczyli, jak ogniste światło wydobywa się z okien pracowni. Kiedy odważyli się podejść bliżej, ujrzeli ruiny, a wśród nich martwe ciało czarnoksiężnika. Nikt nie wiedział, co dokładnie się stało, ale od tego dnia zamek nigdy nie był taki sam.
Mówi się, że duch czarnoksiężnika nie zaznał spokoju po śmierci. Świadkowie opowiadają o dziwnych migoczących światłach w wieży, zimnych powiewach powietrza, które przeszywają kości, oraz o tajemniczych szeptach, które zdają się wydobywać z murów zamku. Niektórzy przysięgają, że widzieli postać w długim, czarnym płaszczu, z kapturem głęboko nasuniętym na twarz, krążącą po korytarzach zamku. Wyglądał, jakby szukał czegoś, co pozostawił za życia, a może czegoś, co zostało mu odebrane.
Podobno czarnoksiężnik ukrył w zamku nieprzebrane skarby, jednak każde poszukiwania kończyły się niepowodzeniem. Tajemnicze zjawiska, nagłe przerażenie, jakie ogarniało poszukiwaczy, oraz wizje mrocznego ducha sprawiały, że nikt nie odważył się po nie sięgnąć.
Komentarze
Prześlij komentarz