Czarci Młyn w Świeradowie-Zdroju
W głębokiej dolinie, pośród gęstych lasów i szemrzących strumieni, stał stary młyn w Czerniawie-Zdroju. Jego właścicielem był Bożydar – młody, pracowity młynarz, który odziedziczył młyn po ojcu. Jednak mimo starań, nie mógł liczyć na dostatek. Latem młynówka wysychała, zimą zamarzała, a Bożydar coraz bardziej tracił nadzieję na lepsze jutro.
Pewnego wieczoru, znużony troskami, zawitał do karczmy, by choć na chwilę zapomnieć o swoich problemach. Przy stole w kącie siedział tajemniczy nieznajomy, który przywołał go gestem dłoni.
– Słyszałem o twoich kłopotach, młodzieńcze – rzekł głosem głębokim jak noc. – Mogę ci pomóc, lecz będę oczekiwał czegoś w zamian.
Bożydar spojrzał na niego podejrzliwie, ale ciekawość zwyciężyła.
– Czego żądasz? – zapytał.
– Niczego, czym musiałbyś się martwić teraz – uśmiechnął się nieznajomy. – Podpisz ten pergamin, a twój młyn już nigdy nie stanie.
Bożydar wziął dokument do rąk. Był zapisany drobnymi literami, a na dole widniało puste miejsce na podpis. Chłopak zawahał się, ale myśl o bogactwie i dostatnim życiu przeważyła nad rozsądkiem. Zanurzył pióro w atramencie i podpisał.
Następnego dnia przed młynem pojawiła się wielka skrzynia, a w niej – potężny, nowoczesny silnik elektryczny. Bożydar nie mógł uwierzyć własnym oczom! Od tej chwili młyn pracował dniem i nocą, a młynarz stał się najbogatszym człowiekiem w okolicy. Zboże mielono bez przerwy, a ludzie z daleka przybywali, by podziwiać cudowną maszynerię.
Lata mijały, a Bożydar zapomniał o dawnym spotkaniu. Żył w dostatku, ciesząc się swoją fortuną. Aż pewnej burzowej nocy ktoś zapukał do drzwi młyna. Gdy je otworzył, stanął twarzą w twarz z tym samym nieznajomym.
– Przyszedłem odebrać to, co mi się należy – rzekł cicho.
Wtedy Bożydar przypomniał sobie o cyrografie. Strach sparaliżował go, a serce zaczęło bić jak oszalałe.
– Nie… To musi być pomyłka! – zawołał, cofając się w głąb młyna.
Nieznajomy uśmiechnął się drwiąco i wskazał na drzwi. W ich drewnie wyryte były dwa lwie łby, których Bożydar nigdy wcześniej nie widział.
– Pogłaszcz lewą głowę, a może cię oszczędzę – szepnął diabeł. – Albo prawą, jeśli chcesz zachować szczęście…
Bożydar drżącą dłonią dotknął lewej kołatki. W jednej chwili poczuł, jak ciemność go pochłania, a młyn rozbrzmiał przerażającym echem diabelskiego śmiechu. Od tamtej nocy nikt już go nie widział.
Ludzie mówią, że jego dusza wciąż błąka się po młynie, a każdej burzowej nocy słychać jego wołanie o pomoc. A jeśli kiedykolwiek odwiedzisz Czarci Młyn, pamiętaj: wychodząc, pogłaszcz jedną z głów lwa. Lewą – jeśli chcesz, by diabeł się od ciebie trzymał z daleka. Prawą – jeśli chcesz zapewnić sobie szczęście… Ale uważaj. Nigdy nie wiadomo, czy w pobliżu nie czai się ktoś, kto czeka na kolejny podpis…
Komentarze
Prześlij komentarz